Dzisiaj przed Wami sesja rodzinna wspaniałych sióstr, które mam przyjemność fotografować niemal od momentu narodzin. W związku z tym nie debiutują przed moim obiektywem, ale podczas każdego naszego spotkania zauważam jak bardzo się zmieniają ich charaktery i relacja. To naprawdę wspaniałe uczucie, że mam możliwość obserwowania ich rozwoju.
Tym razem ekscentryczna i pełna emocji Lili wraz z ruchliwą i mającą nieszablonowe pomysły na ujęcia Emi, są ubrane w barwne (niczym one same!) sukienki. Zabierają nas na zieloną łąkę, która w zamyśle miała przedstawiać sielską scenerię i spokojne ujęcia, ale... nie obyło się bez mrożących krew w żyłach scen i gwałtownych zmian w humorach moich modelek.
Dziewczynki w jednej chwili beztrosko bawiły się w berka, lecz nagły upadek i rozcięte kolanko Lilianki spowodowało popsucie nastroju. Siostry grożąc sobie wzajemnie zerwaniem jakichkolwiek stosunków na chwile rozeszły się w dwie strony, by po chwili wrócić do wspólnych harców. Pogoda również nas nie rozpieszczała i kilka kropelek spadło nie tylko z oczu młodszej z sióstr, ale też z nieba. Na szczęście udało nam się sprostać licznym wyzwaniom i sfinalizować założenia projektu.
Dziewczynkom na sesji towarzyszyła mama, która temperamentem nie ustępuje córkom i próbuje, niekoniecznie z sukcesem, ujarzmić te dwa jakże odmienne, a równocześnie podobne żywioły.
Przedstawiam więc kolejna migawkę z ich udziałem stworzoną na terenie pięknego Straszydla i jego okolic (położonych zaledwie paręnaście kilometrów od Rzeszowa).